choć pomysł jest ciekawy i wart powtórki. Cóż, aktorstwo trąci myszką i jest nieco „sztywne”, efekty specjalne też już nie ta epoka. Natomiast film skomentować można różnie, ale wydaje się że Morlar nie miał szczęścia do lekarzy (jak większość z nas). Blondynka zamiast przypisać jakiś antydepresant by nie miał...