Film ten oglądałem w kinie dawno temu 2 razy. Lee Marvin występuje jako szeryf nieco umoczony w układy z Ku Klux Klanem, jednak pod wpływem złych zdarzeń podejmuje działania przeciw klanowi. Jak na postacie Liberty Valance lub Tully Crow (W kraju Komanczów) to zupełnie odmienna rola. Tym razem w finale służy prawu i przeciw segregacji rasowej. Tak samo zresztą jak inwalida grany przez Richarda Burtona, który od początku jest bezkompromisowy w stosunku do ludzi klanu. Kiedy byłem na tym filmie po raz drugi na "Pożegnaniu z tytułem" zimą w pewną niedzielę to widownia była zapełniona do ostatniego miejsca.