Jestem wrogiem dubbingu, ale polski dubbing "Nocy iguany" jest rewelacyjny aktorsko.
Ja widziałem dubbing do starych filmów aktorskich w "Wszystko o Ewie" i jakimś wczesnym filmie braci Tavianich. I o dziwo wcale nie było tak źle. Pozytywnie byłem zaskoczony. Ciekawe czy to była chwilowa moda i czemu potem zarzucona.
To raczej nie była chwilowa moda. Za PRLu dubbingowano u nas całkiem sporo. W szczytowym okresie nawet do 50 filmów na rok. W przeważającej części były to jednak filmy z krajów komunistycznych: radzieckie, NRD-owskie, czechosłowackie, rumuńskie itd. Dlatego też nikt o tych dubbingach nie pamięta, bo i nikt nie pamięta o samych filmach. No i w latach 80-tych, gdy przyszło załamanie gospodarcze i częściowa izolacja naszego kraju spowodowana stanem wojennym, załamała się też produkcja dubbingów.